vtec_z napisał(a):kkotowski napisał(a):Za BP w Warszawie zaraz się bierzemy.
Dobrze, że ten przypadek (benzyna i stacja paliw BP w Warszawie) zostanie poprawiony, problem jest jednak szerszy i dotyczy wprowadzenia do opisów obiektów wszystkich słów, które użytkownikom mogą się kojarzyć z typem obiektu. Bez tego system wyszukiwania będzie szwankować.
Ten temat był omawiany przed laty w teamie Google Maps, gdy Google udostępniło API do Google Maps.
Podobnie było w projekcie Maemo.
Opis obiektów to jedno, a kategorie obiektów to drugie.
Taka klasyfikacja na kategorie pojawiła się w Google Maps, gdy stało się możliwe tworzenie własnych baz danych POI i punkty POI (markery) zostały połączone
z ikonami (plik graficzny jpg).
Tak w Google Maps, jak i w Nokia Maemo pojawiła się kategoria: stacje benzynowe
I wybór stacji benzynowej jest dokonywany według kategorii: stacje benzynowe
a podkategoria, czyli stacja konkretnej marki jest wybierana za pomocą: natural language search ( jak w Google).
Yahoo startowało właśnie jako wyszukiwarka używająca kategorii do zacieśniania wyników poszukiwania.
Zatem rozwiązanie jest następujące: jednak baza danych POI z podziałem na kategorie + opisy z tagami + opis w języku naturalnym
Wyszukiwanie według kategorii, a w ramach kategorii menu może być bardziej rozbudowane
i można wybierać i markę stacji i odległość (Local Search Google) + geolokacja.
Dobrym/ złym przykładem są książki telefoniczne (drukowane, w formie elektronicznej).
Teoretycznie pojawiają się kategorie, wiele kategorii, podkategorie, ale nadal poszukiwanie jest przypadkowe , albo dziurawe.
Jeden z producentów książek telefonicznych reklamował się że sprzedaje zweryfikowane bazy danych (firm, w 90%) dla Call Centers,
a gdy zapytałem, dlaczego w jego książkach telefonicznych jest tak mało wpisów pod wybranymi kategoriami,
to odpowiedział, że wpisują wszystkich reklamodawców + 2-3 losowo.
Czyli problem POI to problem książek telefonicznych.
Tam nie został rozwiązany ( z przyczyn finansowych).
Inwestor był ze Stanów, był ze Skandynawii, teoretycznie zainwestował miliony, a jakie książki telefoniczne są, to każdy nadal widzi.
W Niemczech Kodeks Handlowy wymusza na przedsiębiorcach, że taka firma (czyli nazwa), jaka działalność .
W Polsce jest egzotyka i tak pozostanie.
Kiedys chciała reagować Rada Języka Polskiego, ale zaniechała działań.
I nazwy są dowolne , podpadające pod wiele kategorii i wyszukiwanie POI jest dokładnie tak skomplikowane jak wyszukiwanie firm w książce telefonicznej (drukowanej).
Można oczekiwać unijnej dyrektywy w sprawie systemów informacji publicznej i wtedy tak książki telefoniczne , jak i bazy POI w nawigacjach internetowych
zostane nią objęte i będą określone normami.
Ale w tej sprawie należy kontaktować się z Brukselą i panią komisarz.
Baza 300.000 wpisów POI to nie jest duża baza, porównując dokonania Google Maps/ Earth.
Jedna osoba może dziennie zweryfikować 1000 wpisów do bazy POI,
a gdyby baza była udostępniona on-line, połączona z mapami on-line, to wtedy weryfikacja by następowała on-line, przez wielu użytkowników na raz,
bez potrzeby angażowania firm zewnętrznych.
Tak to działa w Google Maps i jak dzisiaj znalazłem Serwis Elektromechaniki pod innym numerem i Google Maps błędnie numeruje budynki przy tej ulicy,
to mogę zgłosić korektę i wpis zostanie zweryfikowany.
Dzieje się to z automatu i zgłaszanie korekt jest bardzo proste i nie wymaga dyskusji czy negocjacji/ konsultacji.